Angkor odkryte na nowo

To nasz drugi raz w tym niesamowitym miejscu. Ostatnio byliśmy tutaj na jeden dzień przy okazji pobytu w Tajlandii. Wtedy zrobiliśmy tak zwaną małą trasę. Więcej tutaj. Pierwotny plan zakładał dwa dni. Pierwszego odświeżamy wspomnienia, a drugiego robimy dużą trasę. Wyszło inaczej, lepiej ?

Po pierwsze dwa pełne dni w Angkor to trochę za dużo dla Piotrasa. Młody musi mieć czas dla siebie, trochę odsapnąć. W ogóle to trzeba mega słuchać jego potrzeb i wtedy jest super. Na przykład niby wszystko powinno być okej, a młody wariuje. Okazało się, że chciał arbuza. Albo wolał makaron na kolację niż ryż, bo ryż przecież na obiad był ?

Po drugie, dużo się tutaj zmieniło przez 4 lata. Zbudowali ogromny budynek z kasami biletowymi, wielu khmerów praktycznie przeprowadziło się w okolice Angkor Wat i okolica wygląda jak pole woodstockowe. Ogromne ilości turystów, a to nie jest szczyt sezonu. No i bilety wstępu są prawie dwa razy droższe. Ostatnio za jeden dzień było 20 dolców, teraz 37.

Dla nas zrobienie dużej trasy było strzałem w dziesiątkę. Jest tam duuuzo mniej turystów i świątynie są dużo ciekawsze. Piotrek mógł się spokojnie wybiegać, a my w miarę spokojnie pozwiedzać.

Kolację zjedliśmy w małej knajpie niedaleko hotelu. Wydaliśmy $6 za mega dobre jedzenie. To samo w centrum na Pub Street kosztuje 2-3 razy więcej. Ogólnie ceny w Siem Riep są bardzo europejskie, a miasto żyje z turystów i widać, że się rozwija. Jedyna zawsze tania rzecz to alkohol ? Piwko w knajpie wszędzie po 2 złote. Ciekawostka: w Kambodży nie ma ograniczeń wiekowych na alkohol.

P.