Hong island

Po prawie trzech tygodniach w Tajlandii mam wrażenie, że pogoda całkowicie się do nas dopasowała. W Ao Nang zawsze było słonecznie do godziny 15. Później odzywała się jeszcze pora deszczowa. Choć trzeba przyznać, że deszcz był bardzo orzeźwiający, a i my nie smażyliśmy się za długo jak kurczaki.

Wczorajszy dzień był dniem idealnym na wycieczkę. Nie za gorąco, słońce aż tak bardzo nie parzyło. Dla przyszłych wczasowiczów, którzy będą mieli zamiar odwiedzić wyspę Hong polecam wynajęcie grupą prywatnej łodzi. My wykupiliśmy wycieczkę, która zwyczajnie trwała za krótko 🙂

Ze względu na wysoki poziom wody nie mogliśmy nurkować na wyspie Daeng, zatem od razu pojechaliśmy na Hong Island. Tam wzięliśmy kajak i popłynęliśmy z Pawłem do laguny, oddalonej ok 15 minut od plaży. Nam zajęli to chyba z 20 minut, bo w trakcie musieliśmy podziwiać widoki 😉 choć stwierdziliśmy, że kajaki na morzu są dość słaba rozrywką jak dla nas. Ileż się trzeba namachać. 🙂 Po drodze nie było niestety żadnych grot, co nas lekko zawiodło. Przez to nasze wiosłowanie zostało nam zaledwie 25 minut na plażowanie.

Po ciężko wykonanej pracy zostaliśmy przetransportowani na wyspę Pakbia, gdzie zjedliśmy obiadek na plaży. Smak obiadku mało tajski niestety, ale jego brak wynagrodziliśmy sobie wieczorem jedząc pyszne zielone curry oraz kurczaka panang. Od organizatorów otrzymaliśmy kolejna godzinę na nurkowanie z rybkami i leżakowanie.

Ostatnim etapem było odwiedzenie wyspy rajskiej (Paradise), gdzie ponownie nurkowaliśmy sobie przez 40 minut i właściwie na nic więcej czasu nie było.
Nurkowanie nie było tak powalające jak w poniedziałek. Niestety, tsunami, które miało to miejsce 10 lat temu, dosyć wyniszczyło morską florę. Same rybki jednak robią ogromne wrażenie, a pobyt na wyspach był naprawdę relaksujący.

K.