My name is Bond, James Bond.

Chyba każdy oglądał lub przynajmniej słyszał o przygodach tajnego agenta Jej Królewskiej Mości, 007. Tym razem na naszej trasie trafiliśmy w miejsce, gdzie powstawał dziewiąty film z serii – Człowiek ze złotym pistoletem z 1974. Chodzi o wyspę Kho Tapu. W dosłownym tłumaczeniu to wyspa gwóźdź i tak też wygląda. Jakieś 20m wysokości i około 4m szerokości w najcienszym miejscu tuż przy wodzie. Oczywiście nie da sie wejść tam, a jedynie podziwiać z pobliskiej wyspy Kho Ping Kan, czyli pochyłej wyspy. Pochyłej, bo jedna ze skał tam zaczęła walczyć z grawitacja, podobnie jak krzywa wieża w Pizie.
Ogólnie to byłoby tam bardzo przyjemnie, gdyby nie rzesze turystów i pełno straganów na bardzo małej przestrzeni.

Wyspa Bonda była głównym punktem tego dnia, ale nie jedynym. Po zrobieniu sobie zdjęć z wystajacym z wody gwoździem, udaliśmy się na wyprawę kajakami po morzu. Tak konkretnie to był to wąski ponton, na którym plynelismy z miejscowym robiacym za wioslarza. Przeplynelismy pod skałami I dostaliśmy się do tak jakby jeziorka, na którym rosły drzewa na wodzie. Widoki bardzo ładne, ale sama rozrywka niskich lotów.

Na obiadek poplynelismy do muzułmańskiej wioski zbudowanej na wodzie i przylegające do skalnej wyspy – Koh Panyee. Sama konstrukcja robi wrażenie, ale w środku jest trochę przygnębiająco ze względu na biedę i budowę ogromnego meczetu. Nie do końca mi to pasuje wszystko.

Następna była wizyta u leżącego Buddy w świątyni zlokalizowanej w dość sporej jaskini. Wat Suwankuha nazywany jest również świątynią małp ze względu na ogromną liczbę tych stworzeń mieszkających przed wejściem.

Na koniec zostaliśmy zabrani do Parku Krajobrazowego Raman, zeby zobaczyć wodospad. Muszę przyznać, że na naszej wyprawie mieliśmy przyjemność oglądać dużo bardziej imponujące wodospady.

Podsumowując, wyspa Bonda jest warta uwagi. Ogólnie krajobrazy na około są przepiękne i wszystko jest warte zobaczenia. Jedynie sama organizacja wycieczki pozstawiala wiele do życzenia. Niestety nie ma innej opcji na zwiedzanie tych miejsc, no może poza wypozyczeniem własnej łodzi 🙂

P.