Na Kazbeg!

No dobrze, może nie na sam Kazbeg, ale do lodowca Gergeti. W sumie to nawet z góry założyliśmy, że jak pół drogi pokonany z naszym małym podróżnikiem to będzie ogromny sukces. Trasa do lodowca to jednak 10 godzin w obie strony.

Zanim jednak ruszyliśmy, chciałem sprawdzić czy mam jakieś szanse na pracę w lokalnym oddziale Googla. Papiery złożone, zobaczymy.

Szlak zaczyna się od Cmindy Sameby i zgodnie z poradami innych, nie zamierzamy tracić sił, tylko na górę wjeżdżamy samochodem. Paskudna trasa. Pod każdym względem lepiej wchodzić o własnych siłach, no chyba, że idzie się dalej.

Szlak jest bardzo przyjemny i malowniczy. Mimo wszystko nie można tego zakwalifikować jako niedzielny spacerek. Cały czas idzie się lekko pod górę będąc na ponad 2200 m. npm. Kasia razem z Piotrkiem byli bardzo dzielni, a nosidełko sprawdzili się idealnie.

Dopisała też pogoda, ciepło i przyjemnie. Nasz cel został osiągnięty, a nawet czuliśmy, że modemy więcej. Tylko śnieg nas pokonał. W połowie trasy było trudniejsze podejście całkowicie pokryte śniegiem. Trudno, było warto! Spacer w górę zajął nam jakieś dwie godziny, a na dole młody dostał nagrodę od pani w kawiarni, którą to rodzice zjedli ze smakiem 😁

P.