Wadi Bani Khalid – pustynna oaza

Pobudka na środku pustyni była bardzo przyjemna. Cudowne rześkie powietrze, do tego pyszne śniadanie i omańska kawa, oraz oczywiście piasek. Po śniadaniu mieliśmy okazję wydoic kozy, nakarmić młode wydojonym mlekiem i nakarmić wielbłąda. Fajna zabawa, szczególnie dla Piotrasa!

Czas pożegnać pustynię. Pakujemy się do samochodu, bierzemy jeszcze prysznic, żeby spłukać wszechobecny piasek i w drogę. Wraca się szybciej, teraz już wiem czego się spodziewać. Po jakiś 20 minutach wjeżdżamy na asfalt. Powietrze w oponach szybko ogarniamy, przyjemność kosztuje 1 rial, niech im będzie. Kolejny kierunek to Wadi Bani Khalid.

Podobno najpiękniejsze Wadi w całym Omanie. Droga tam jest bardzo przyjemna i bardzo malownicza. Natomiast na miejscu naszym oczom ukazuje się malownicza oaza. Miejsce bardzo urokliwe i też całkiem kurortowe. Można się poczuć jak w polskim aquaparku 😉 Nam się bardzo podoba, można się fajnie zrelaksować, natomiast w rankingu prowadzi Wadi Shab.


Mieliśmy się chwilę popluskac, coś zjeść i jechać dalej. Przed nami 3,5h drogi do Misfat koło Al Hamry. Jak to zwykle bywa, trochę nam się przyciągnęło. Piotras się świetnie bawił, woda cieplutka, a po pustyni brakowało nam tego. No nic, kolejny raz będziemy rozbijać się po ciemku.

Tym razem jednak, aż tak bardzo się nie martwilem, bo jechaliśmy w opatrzone wcześniej bardzo fajne miejsce. Mianowicie na mini pole namiotowe z placem zabaw w centrum Misfat. Taki nasz dzień dziecka 😁 Miejscówka bardzo fajna, są toalety i prysznice, stoły no i plac zabaw. Niestety był też pan, który skasował nas 7 riali (70zl). Tak czy siak warto, Piotras mógł się wyszaleć. Tym bardziej, że pojawiła się tam rodzinka z gromadką dzieci, w tym chlopczykiem w wieku Piotrka. Dzieciaki się zakumplowały, ale o tym w następnym poście.

P.