Wielbłąda poproszę

Jesteśmy w Sinaw. Specjalnie przyjechaliśmy tutaj dzień wcześniej, żeby z samego rana, około 7, pojawiać się na lokalnym bazarze. Nieprzypadkowy jest też dzień tygodnia. Otóż w każdy czwartek z samego rana odbywa się tutaj targ wielbłądów. Nie tylko, bo są też kozy i krowy, jednak to wielbłądy są główną atrakcją.

Z turystów, prócz nas, była jeszcze jedna para. Bardzo łatwo nas rozpoznać, bo jako jedyni mamy inne ubrania 😅 O targu w Sinaw można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest turystyczny. A ile kosztuje taki wielbłąd? Podpytalem i wyszło 400 riali, jakieś 4tys złotych. To są wielbłądy, smutna sprawa, ale głównie na mięso.


Souq, bo tak po arabsku jest bazar, do największych nie należy. Jednak wyróżniają go jeszcze dwie rzeczy. Jest to jedyny targ, na którym handlują razem i mężczyźni i kobiety. Do tego, można kupić tutaj świeżutkie ryby, 200km od morza 👍

Ciekawe przeżycie, bardzo autentyczne, jak ktoś ma czas i jest po drodze to na pewno warto. My ruszamy dalej. Wracamy do Nizwy, żeby jutro być tam na kolejnym bazarze. Taki mały maraton bazarowy.

Po południu lądujemy w Nizwie i jest to bardzo dobra pora, żeby zwiedzić ogromny fort. Wszystkie forty i zamki kosztują w Omanie 0,5 riala, tylko ten jeden ma bilety w cenie 5 riali. Konkretnie! Mimo wszystko naprawdę warto. Fort jest bardzo duży i świetnie zachowany. W cenie jest przewodnik. Na zamku są wystawy czasowe, można pobawić się w pisanie piórem, na tyłach jest ogród i zwierzęta. Nie mogło też zabraknąć daktyli i kawy, którymi można częstować się w rozstawionym namiocie. My spędziliśmy tam prawie 3 godziny, a pewnie i tak nie wszystko widzieliśmy.


Noc spędzamy w dobrze nam już znanym i sprawdzonym miejscu, czyli Wadi Tanuf. Tym razem nie jesteśmy sami. Po sąsiedzku rozbiła się ekipa omanczyków. Ja od nich dostałem drewno na ognisko, a w zamian chcieli trochę soli. Cudowny naród 🙂

P.


P.s. Bo drewno tutaj trzeba kupować, nie ma lasów, nic nie rośnie. Jak się drewna nie kupi, to ogniska nie będzie 😉